-
I to właśnie ja, Claire Riley podejmę się tego wyzwania! – oświadczyłam
rozentuzjazmowana, poklepując Wilshere’a po ramieniu.
-
Ale ja nie chcę, żebyś szukała dla mnie dziewczyny. Dlaczego w ogóle miałabyś
to robić?
Bo
wszyscy myślą, że jesteś gejem, odparłam w duchu, ale całe szczęście zdążyłam
ugryźć się w język.
-
Za bardzo przejmujesz się wszystkimi wkoło. Zbyt często zapominasz o sobie.
Biedny,
niczego nieświadomy Jack.
W
ciągu ostatniego tygodnia zamieniłam się w etatową doradczynię.
-
Lepiej nie publikuj nigdzie tego zdjęcia, na którym jesteś ze swoim „bliskim kolegą”.
-
Pamiętasz ten lawendowy sweterek w paski, który dostałeś na gwiazdkę? Wyrzuć
go.
-
Bransoletka? Jesteś niepoważny.
Tak,
wiem. Jestem ostatnią osobą, która powinna mu cokolwiek doradzać. Zero
doświadczenia, wyczucia i taktu. Ale ja najzwyczajniej w świecie nie miałam pojęcia
jak to wszystko odkręcić, a jak to mówią, tonący brzytwy się chwyta.
Właściwie
w tym okresie słodkiej niewiedzy Wilshere’a było kilka takich sytuacji, które
dla postronnego obserwatora mogłyby wydać się całkiem zabawne. Płaczliwym tonem
błagałam go na przykład, żeby nie zamawiał hot doga w szkolnej stołówce, ale
ten naturalnie mnie nie wysłuchał i kiedy wkładał go do ust… cóż, nie istnieje
chyba dobra metoda na spożywanie tego typu rzeczy. Zwłaszcza, kiedy na wszystko
spoglądasz przez pryzmat seksualnego podtekstu. Żałujcie, że nie widzieliście
wtedy miny Ramseya i kilku innych osób, którzy na tę dłuższą chwilę dosłownie
zastygli w bezruchu. Czułam się wtedy dosyć niezręcznie. Jack przykuwał na
siebie zbyt dużą uwagę tłumów, a ja nigdy nie byłam osobą, która ubiegałaby się
o koegzystowanie z nim w samym centrum zainteresowania. Był jeszcze incydent w
szkolnej szatni. Kilku „uświadomionych” kolegów nie miało zamiaru się przy nim
przebierać. Wyszło dosyć dziwnie. Zaczął nawet myśleć, że zrobił coś
nieprzyzwoitego. Na tyle nieprzyzwoitego, że znajomi się od niego odwrócili. Moje
wyrzuty sumienia narastały z każdym dniem, by w końcu osiągnąć swą kulminację w
środę w porze lunchu.
-
Gej! – krzyknął ktoś z drugiego końca sali na tyle głośno, że Jacky po prostu
nie mógł tego nie usłyszeć. Pospiesznie złapałam przyjaciela za ramię, bo
przyuważyłam, że stopień jego poirytowania przekroczył pewną granicę i
niebezpiecznie zaczął zbliżać się do progu obłędu. Zacisnął już nawet pięści,
by „odpowiedzieć” na ten komplement, ale na szczęście cudem udało mi się go
uspokoić.
-
Dlaczego wszyscy myślą, że jestem gejem?
Bo
oglądasz „Glee”, odparłam w myślach. Oglądasz „Glee” i przede wszystkim przyjaźnisz
się z największą zołzą na świecie, która rozsiewa niedorzeczne plotki, a Aaron
Ramsey i Alice Barnes nie potrafią utrzymać języka za zębami.
-
To tylko takie bezsensowne gadanie. Zawsze znajdą sobie jakiś punkt
zaczepienia.
Musiałam
jak najszybciej wcielić mój plan w życie. Miałam ogromny problem ze
znalezieniem potencjalnej kandydatki na dziewczynę Wilshere’a, może nie tyle
dlatego, że żadna nie sprostałaby jego wymaganiom, chodziło raczej o moje
niestandardowe wymogi. Nie powinien być z byle kim. Te dołeczki i perfekcyjnie
wyrzeźbione ciało zasługują na kogoś, kto potrafiłby je docenić.
- Hej, Wilshere! – Josh najwyraźniej
nie zamierzał sobie odpuścić tego dnia. Jedyną rzeczą, jaką powinniście
wiedzieć o tym typku jest to, że jest prawdziwym naganiaczem plotek w tej
szkole. Jeśli Joshua o czymś wie, to możesz być prawie pewien, że wkrótce dowie
się o tym cały wszechświat. – Wiesz jaki jest najkrótszy dowcip o gejach?
- Czy ja wyglądam jak
homoseksualista? – warknął szatyn, spoglądając podejrzliwie to na blondyna to
znowu na mnie.
- On nie jest gejem – oświadczyłam,
akcentując każde słowo. Mój mózg pracował teraz na tak wysokich obrotach, że
niemalże mogłam usłyszeć jak rodzą się w nim coraz głupsze pomysły. Kiedy zrodził
się ten najbardziej idiotyczny, chyba przestałam już kontaktować, bo w
normalnych warunkach w życiu nie wcieliłabym go w życie. – Gej test – palnęłam,
pociągając niewinną koszulkę do granic możliwości w dół i eksponując przy tym
dekolt. – Widzisz? Totalnie spojrzał na mój biust. Nie może być gejem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że
właśnie zrobiłam z siebie kretynkę i koniec końców niczego konkretnego nie
dowiodłam, ale miewam te swoje przebłyski wątpliwej inteligencji i nic na to
nie poradzę. Po prostu poszłam za ciosem.
- Kochanie daj spokój. Najwyższy czas,
by przestać się ukrywać – uśmiechnął się Jack, obejmując mnie ramieniem. Co prawda
nie miałam przy sobie lusterka, ale nie potrzebowałam go, by wiedzieć, że moje
policzki zrobiły się wściekle czerwone. Odgarnął moją grzywkę i pocałował mnie
w sam środek czoła, jednocześnie kontynuując tę podejrzaną konwersację z
Joshem. Nie wiem o czym mówili. Nie byłam w stanie skoncentrować się na ich
słowach, ale domyślam się, że ta wredna istota ciągnęła całą tę farsę.
Doprawdy,
Jacky, wystarczyłaby jedna drobna aluzja, by uwierzył, że jesteśmy razem. Nie musiałeś
od razu opowiadać mu całej historii nieistniejącego związku.
-
Och, skarbie, nie zawstydzaj mnie – zatrzepotałam rzęsami, uśmiechając się ironicznie.
– Uwielbiam, kiedy o nas mówisz. Zmieniasz wtedy nawet ton głosu, a ja czuję
jak stado pieprzonych motylków penetruje mój żołądek i tak dalej, ale czy
możemy zamienić słówko… mysiu pysiu? – wyszczerzyłam się jeszcze bardziej.
Dosłownie zaczęły mnie boleć policzki od tego sztucznego uśmiechu.
-
Jasne, koteczku – odparł, omijając szerokim łukiem Josha. Korzystając z okazji
zamachnęłam się i z całej siły klepnęłam go w tyłek. To miała być jego kara,
ale wyszło jak zawsze. Dziwne plotki chodziły później po szkole, oj dziwne. Była
mowa o jakimś sado-maso i innych tego typu bredniach. Naturalnie w kontekście
mojej osoby. Niektórzy widzieli później jak zaciągam Jacka do męskiej toalety i
bynajmniej nie wpłynęło to na poprawienie opinii krążących na mój temat.
-
Co ty do cholery jasnej wyprawiasz? – wrzasnęłam, gdy zostaliśmy wreszcie sami.
-
Mogę się mylić, ale czy ty nie maczałaś przypadkiem palców w całej tej aferze
związanej z moją orientacją? – zmarszczył czoło, najprawdopodobniej oczekując
wyjaśnień. Oczywiście takowych się nie doczekał i to było niestety dosyć jednoznaczne
z przyznaniem się do winy. – Pan Matthews zrobił mi pogadankę o tolerancji w
naszej szkole, a jakiś pierwszoklasista próbował mnie namówić do udziału w
debacie dotyczącej praw homoseksualistów. Nie odniosłaś przypadkiem wrażenia,
że to zaszło za daleko?
-
Przepraszam. To wina Ramseya. Powiedziałam coś, co zabrzmiało dosyć
dwuznacznie, on źle to odebrał i rozdmuchał całą sprawę, powiedział o wszystkim
Alice i… tak jakoś wyszło.
-
Co takiego w takim razie musiałaś mu powiedzieć, by uznał, że wolę mężczyzn?
-
Powiedziałam, że równie dobrze mogłabym paradować przed tobą nago, a ty i tak najprawdopodobniej
okazałbyś większe zainteresowanie właśnie jemu.
-
Rzeczywiście dwuznaczne! Jesteś niemożliwa, Claire! Niemożliwa!
-
Na pocieszenie dodam, że właśnie przekreśliłeś moje szanse u Aarona, jeśli w
ogóle kiedykolwiek je miałam – to był ten moment, kiedy zrezygnowana spuściłam
wzrok, podkuliłam ogon i włączyłam tryb ofiary losu.
-
Teraz jesteśmy kwita – dodał, wyraźnie łagodniejszym tonem. – Zazwyczaj ludzie
nazywają to konsekwencjami. Namieszałaś, a teraz będziesz nosić to brzemię. Przez
tydzień.
-
Aż tak wysoko cenisz sobie swoją seksualność?
-
Nie przeginaj – syknął cierpko. – Nadszedł czas naprawiania błędów.
-
Chcesz mnie ukarać właśnie w taki sposób? Rujnując moją przyszłość? Co z Ramleyem,
Wilshere? Kompletnie to do ciebie nie przemawia? Dzieci Ramleya mogłyby być
takie piękne, gdyby wdały się w ojca, Jacky!
-
Póki co musi ci wystarczyć Rilshere.
-
Wybrałam już nawet imiona. Olivier i… Jack! To po przyszywanym wujku. Myślę, że
właśnie uśmierciłeś Oliviera i Jacka, dzieciobójco. - Skrzyżowałam ręce na
piersi, udając wielce obrażoną. Dobrze wiedziałam jak to rozegrać, by wreszcie
złagodniał i zdystansował się nieco do całej sprawy. Co prawda ja rzucałabym
najbardziej obraźliwymi obelgami i innymi niecenzuralnymi słowami, jakie tylko
przyszłyby mi do głowy, przy okazji fantazjując o skopaniu mu tyłka, gdybym
była na jego miejscu, no ale mówimy tu o Jackym, który jako że spędza ze mną
mnóstwo czasu, uodpornił się na te moje odchylenia.
-
Jestem pewien, że wasze dzieci będą równie nieskazitelnie, co ich ojciec, ale
póki co nie zanosi się na żadną ciążę – skwitował, wyraźnie oburzony. Cóż,
wizja bycia wujkiem Wilsherem za specjalnie do niego nie przemawiała. Chyba przeraził
się tych moich planów na całe życie. Przecież nie byłam całkiem poważna! Jak już
to nazwałabym moje dzieci inaczej. Dlaczego ja w ogóle o tym myślę? Póki co nie
mam nawet odpowiedniego kandydata na perfekcyjnego tatusia. Naprawdę muszę przestać.
Dzięki Bogu szatyn przerwał moje refleksje na temat matkowania. – Oficjalnie
zerwiemy ze sobą w piątek. Rozumiesz, całe tłumy piszczących na mój widok
dziewcząt nie mogą się doczekać tego momentu. Jack Wilshere znowu będzie wolnym
strzelcem. Oszaleją z radości.
-
Skromność jest twą największą cnotą, przyjacielu. – tu wrzuciłam kilka
niecenzuralnych słów, nawet nie tyle go zwyzywałam, co zaklinałam w najlepsze
całą tę sytuację, w którą mnie wplątał. A miałam skończyć z przeklinaniem. To taki
okropny nawyk. - Pięknie to sobie wymyśliłeś. A co z Ramleyem?
-
Riley, Riley, Riley… Tobie to trzeba wszystko tłumaczyć jak małemu dziecku. Wzbudzenie
w nim zazdrości i tak było częścią mojego planu. Powinnaś być mi wdzięczna, ale
rozumiem, że na razie przeżywasz w duchu to, że jesteś moją udawaną dziewczyną
i rozpiera cię duma, więc nie jesteś w stanie myśleć racjonalnie. Podziękujesz
mi już po wszystkim.
O
tak. Podziękuję ci. Jeszcze mnie popamiętasz ty mała, podstępna kreaturo. Jeszcze
mnie popamiętasz.
_______________________________________
Teraz
to już naprawdę rozdziały będą się pojawiać w mniejszych odstępach czasowych. Sami
rozumiecie, przygwoździła mnie nauka.
O MÓJ BOŻE! SPEŁNIŁAŚ MOJE MARZENIE! DODAŁAŚ ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć. Rozdział zajebisty! Ehhh ta seksualność Jakciego... xD
Rozdział bardzo zabawny. Uśmiechałam się cały czas. Końcówka najlepsza. Czyżby w kolejnych rozdziała wyszstko się odwróciło i nagle nie będzie Riley + Aarona a będzie Riley + Jack ---> ale takie prawdzie Riley + Jack.....??? Hmmm....??? Coś czuję, że tak :)
Pozdrawiam N.
dziękuję :3 tak seksualność Jacka zawsze w cenie :D
Usuńwiesz, po głównej bohaterce cudów bym się nie spodziewała, ale może być całkiem ciekawie.
Uwielbiam Cię! Zdajesz sobie z tego sprawę? :D Rozdział prześwietny, ale jak dla mnie za krótki. Jednak bardzo dobrze rozumiem co to znaczy nauka,niestety aż za dobrze. Co do Jacka i Claire to podoba mi się ten układ, że będą parą przez tydzień. Chociaż bez bicia cieszyłabym się gdyby wynikło coś z tego poważniejszego ;) Jeżeli chodzi o sytuację z orientacją seksualną Jacka to hmm... myślałam, że się chłopak pogniewa, ale jak widać to taki słodki miś ;) Czekam niecierpliwie na kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń[kapciuuszek.blogspot]
za krótki, naprawdę? zawsze wydawało mi się, że piszę taki akurat, żeby nie zdążyć nikogo zanudzić i jednocześnie, żeby nie przerażał swoją długością, ale jeśli choćby jedna osoba mówi, że jest za krótki, to postaram się poprawić :3
Usuńbo ja wiem czy taki słodki miś, jakby nie było trochę podkłada kłody pod nogi Claire jeśli chodzi o sytuację na linii Riley-Ramsey w ramach zemsty :D
dziękuję!
HAHAHAHAHAHAHAHAHA, w momencie "gej-testu" opułam monitor :D Cóż za akcja. A Jacky jak się przejął udowadnianiem, że nie jest gejem, hoho, wyczuwam poważny wjazd na ego. Aż strach pomyśleć jakie to atrakcje wymyśli dla Claire w ciągu tego tygodnia (no dobra, wcale nie strach, ja się nie mogę doczekać :P) :D
OdpowiedzUsuńI dlaczego taki krótki? No dlaczego, dlaczego, dlaczego? :(
Czekam na kolejny :D
ten gej-test jest taki w naszym stylu, czyż nie? :3 zwłaszcza w kontekście naszych ostatnich rozmów.
Usuńkrótki? dlaczego wszyscy mi mówią, że krótki :'D bałam się, że zanudzę. będą dłuższe, I promise!
Dobra jak tylko przeczytałam, zę dodałaś rozdział od razu się uśmiechnęłam. I uśmiech nie zniknął z mojej twarzy, a teraz nawet wyszło słońce :P
OdpowiedzUsuńWięc to na pewno nie jest lame. No waaaay...
Jak, który w przypływie chwili wymyślił, że Riley będzie jego dziewczyną? Coś mi się wydaje, że może i u niego był to przypływ chwili, ale Riley i te motylki.... Chyba jednak trochę było w tym prawdy, bo od kilku rozdziałów między nimi zanosi się na coś więcej, zwłaszcza z jej strony. Ona systematycznie zadurza się w nim co raz bardziej i wydaje mi się, że teraz może być tylko 'gorzej'. Bo na pewno do końca tygodnia będą musieli komus udowodnić, że faktycznie są razem, chociażby Aaronowi,a wtedy....
Dodaj szybko kolejny i jak możesz.... Niech będzie trochę dłuższy. Czekam!
będą dłuższe, obiecuję, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mogą uchodzić za zbyt krótkie :3
Usuńuśmiechałaś się? :'D satysfakcja +98765456789.
Wchodzę do mnie na bloga, zjeżdżam w dół i ogarniam, że widzę numer 8 przy linku do twojego bloga. AAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńKLIK
Jest nowy :3 To takie wspaniałe uczucie <3
Hahahahahaha, wiedziałam, że gej-akcja przyniesie coś niezłego :D I mamy. I mamy Rilshere, tak? Nie wierzę, nie wierzę! Ucieleśnienie moich pragnień. Wiedz, że przez ten tydzień kiedy będą udawać, że są razem chcę... wiesz czego chcę. Chcę jak najwięcej mraśnych scenek hahaha :D Wilshere moim bogiem! Jeżeli dzieci Claire naprawdę mają mieć na imię Oliver i Jack, to to będzie Jack po tatusiu, ha! :D
Chciałam wypisać najzabawniejsze momenty, ale cały rozdział przeczytałam z bananem na twarzy, więc to nie możliwe :D
Teraz już totalnie czuję się zobowiązana skończyć mój rozdział i jak najszybciej go opublikować :D
I cieszę się ogromnie, że rozdziały będą pojawiać się częściej :3 Więcej Claire+Jack=<3. Udawane, czy nie to i tak cudowne! *,*
Całuski! ;)
hahhahah no widzisz jak ja o Ciebie dbam? zafundowałam Ci taką radość Rilsherem, że aż sama nie mogę się sobie nadziwić. ja już wiem jakie scenki Ci się marzą i muszę to poważnie przemyśleć.
UsuńJack Junior aww :'D
dobrze, że motywuję Cię do pisania. czuję się potrzebna :3
mam nadzieję, że ciągu tego tygodnia będzie dużo hot momentów. team Jack foevo
OdpowiedzUsuńRilshere yay! :3
UsuńPopieram wcześniejsze wypowiedzi - rozdział krótki :D. Ale to nie zmienia faktu, że świetny. Szczerze mówiąc spodziewałam się po Jacku czegoś 'więcej' jak się dowie co Claire narobiła. No, ale w sumie będą parą przez parę dni i tu się może coś ciekawego dziać :D. Jacky da swojemu mysiowi pysiowi popalić? A w ogóle, to OMG RILSHERE! I SHIP IT! No ale ciekawe co na to wszystko Aaron. Ach, podsyciłaś moją ciekawość tym odcinkiem! Czekam na następny z ogromniastą niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji jak już jestem i komentuję, to jeśli masz ochotę zapraszam do siebie na nowy odcinek :)
SilverL (white-flagg.blogspot.com).
czemu wszyscy mówią, że jest krótki ;__; doprawdy jest taki jak zawsze.
Usuńhttp://gunner-love.blogspot.com zapraszam na nowość jeśli masz ochotę
OdpowiedzUsuńTrue Lies: Rozdział 1|I http://true-lies-blogstory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1i.html?spref=tw
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu zupełnie przypadkiem i nie żałuje. Całe opowiadanie bardzo mi się podoba i czekam na nowy rozdział! Informuj mnie!
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnym czasie na http://estar-conmigo.blogspot.com i http://tu-me-ayudas.blogspot.com/ . Pozdrawiam!